zachcianki, potrzeby i marzenia – czyli jak nie zwariować i mieć z życia jak najwięcej

Jeżeli czegoś naprawdę chcesz i jesteś w stanie oddać się mu całkowicie na pewno to osiągniesz. Musisz być tylko gotowy ciężko na to pracować.


Dzisiaj postanowiłem napisać o temacie dla mnie osobiście bardzo istotnym, bo znajdującym się zawsze na granicy decyzji na które się nie ma wpływu a po zastanowieniu ma się duży wpływ pod warunkiem mozolnej i ciężkiej pracy…. ale po kolei.

Chciałbyś coś zrobić w życiu, kupić sportowe auto, zmienić kiepsko płatną pracę, nauczyć się czegoś nowego, zapisać się na kurs nurkowania, pojechać do Syrii (nie wiem po co się jeździ do Syrii ale nie ważne…), polecieć w kosmos, znaleźć garnek złota za tęczą…

Wszystko to są zachcianki, chęci lub marzenia.
Chciałbyś je wszystkie spełnić w danej chwili jak tylko wpadają Ci do głowy i siedzą w niej przeszkadzając w skupieniu się na rzeczach aktualnie do zrobienia.
Ja tak mam, czy to dobrze? czy może źle?
Cofnijmy się trochę… dlaczego chcemy coś mieć albo coś zrobić albo coś osiągnąć czy wykonać?
To w naszej głowie tworzy się wizja czegoś lepszego, czegoś czego nie masz lub nie doświadczasz w tej chwili. To piękne uczucia, czasami chwilowe jak zachcianki, czasami długoterminowe jak marzenia.
Sztuką jest dowiedzenie się czego tak naprawdę chcesz i potrzebujesz a bez czego się możesz obejść.
Jak odróżnić jedno od drugiego? bardzo trudna sprawa dla większości ludzi.
Mogę Ci opowiedzieć jak ja próbuję sobie radzić z rozróżnianiem zachcianek od marzeń i prawdziwych potrzeb.
Po pierwsze muszę powiedzieć o czymś tak oklepanych w książkach, podcastach, blogach, vlogach o samorozwoju jak strefa komfortu. Zanim powiesz: “znowu k… to gówno” przeczytaj następne 3 zdania i zastanów się 20 sekund nad nimi, po czym sam zdecydujesz co dalej.

Stefa komfortu to moim zdaniem próba nazwania stanu emocjonalnego i fizycznego w jakim znajdujesz się w chwili przed podjęciem jakiejś ważnej decyzji lub działania. Że jest tak popularna i wszystkie kołcze jej używają bo to po prostu nazwa, koniec. Możesz stan ten nazwać jak sobie chcesz, spokoju, komfortu, wygodnym, nie wymagającym trudnych wyborów, stanem gówno mnie obchodzi co dalej itp. To tyle – aż tyle i nic więcej.

20 seconds later…

Dobra z racji że lubię praktykę posłużę się przykładem:
zachodzę do sklepu widzę coś co mi się podoba bo jest: ładne, fajne, zajebiste, zawsze takie chciałem mieć itp. kosztuje: nie ważne 1 zł, milion euro, nie ma to znaczenia. Muszę to mieć!
Czy to zachcianka, potrzeba czy realizacja marzenia? Właśnie! często nie zadajemy sobie tego pytania w tym momencie! Moim zdaniem powinniśmy. Warto podejść do tego “na cztery razy”:

przykład: “ale znalazłam zajebisty wysadzany diamentami naszyjnik za 100 tys. dolarów! jprd zawsze taki chciałam mieć! gdzie k… moja karta!?”
dlaczego? odpowiedz sobie kilka pytań?

raz:
czy warto się w ogóle zastanawiać?
red light: Dobra ten przypadek wymaga zastanowienia… dlaczego wymaga zastanowienia? bo nie kosztuje 1 zł i nie stać mnie na kupno naszyjnika. Można skończyć na tym analizę jeżeli rezygnujemy z zakupu lub przejść dalej.

dwa:
czy mam zasoby na zachciankę (czas, pieniądze, ludzi którzy mi ją zapewnią)? nawet jeżeli mam to czy nie będzie to kosztem czegoś innego?

trzy:
czy jest mi niezbędnie potrzebna? czy mogę poświęcić coś innego w jej miejsce? (czas pieniądze inną rzecz, inną umiejętność?)

cztery:
czy jest mi teraz potrzebna, czy może poczekać? czy ma to na mnie czy na moich bliskich wpływ długoterminowy?

Często jest tak, że spokojnie zakup czy chęć zrobienia czegoś (cokolwiek by to było) może poczekać. Można spokojnie sobie zaplanować zakup nowej lodówki jeżeli stara jeszcze działa ale są z nią problemy które nie wpływają w tej chwili na to że jedzenie się w niej zepsuje czy zaleje nam mieszkanie. Powodem jest to, że zbiera się na niej nadmiar szronu najprawdopodobniej przez to że uszczelki są sparciałe i nie zamyka się szczelnie. Może da się ją naprawić i jeszcze będzie spokojnie działać?

Często jest też tak, że zakup pod wpływem emocji cieszy znacznie krócej niż ten na który długo czekamy. Nie mówię że odwrotnie też nie jest bo czasami tak. Jednak każde działanie ma swoje konsekwencje – sztuką jest rozróżnianie i decydowanie obiektywne a nie decydowanie się w momencie chwili.

Często jest tak, że rozmowa z kolegą przy piwku może dać nam do myślenia, rozmowa z żoną/mężem może nas nakierować na pewne tory które doprowadzą nasz pociąg na odpowiednią stację docelową.

Z tym jednak trzeba uważać wiele naszych decyzji życiowych zależy od tego z kim się stykamy i kogo poprosimy o radę.
Chcesz kupić nowe auto: i nie jest to 10 letni opel tylko kultowa Toyota Corolla AE86 z 1986 roku. Albo jej młodszego braciszka nowiutką GT86. Przeanalizowałeś wszystko przekalkulowałeś i wiesz że możesz je kupić, prawie Cię na nie stać i zawsze o takim marzyłeś.
Dzielisz się pomysłem z żoną i wyobrażam sobie dwa scenariusze:

1. pogieło Cię? ponad 100k PLN za ponad 30 letni samochód (AE86) czy nowy GT86? a co jest nie tak z 10 letnim naszym oplem!? 🙂 Spokojnie kochanie przeliczyłem wszystko jak zmniejszę wydatki na browara ograniczę wyjazdy weekendowe na polowania to mogę sobie je kupić. Myślisz… ale jestem zajebisty mam argumenty wszystko obliczyłem… genialnie! Gówno… żona może powiedzieć jak zaoszczędziłeś tyle to kupmy większe mieszkanie, zróbmy remont pokoju dla dzieci czy cokolwiek innego… życie….

2. żona powie że się musi zastanowić i da Ci znać… po chwili zadając kilka pytań w stylu: jak bardzo tego chcesz, jak bardzo potrzebujesz? Jeżeli nawet zakup nie jest do końca racjonalny, czy potrzebny w 100% powie:
słuchaj marzyłeś o tym przez pół życia idź i kup sobie to auto. Boję się tylko o to że coś Ci się może stać jak przesadzisz z szarżowaniem. Zrób przed tym tylko kurs jazdy który nauczy Cię kontrolować to auto w niebezpiecznych sytuacjach: poślizg, co zrobić jak wejdziesz w zakręt i auto straci przyczepność, będzie nadsterowne, podsterowne…. itd.
Ja po takiej dyskusji bym zadał pytanie: skąd ty takie rzeczy wiesz? I tu dzieje się magia: “bo widzę że poświęcasz na coś czas i naprawdę Ci na tym zależy żeby to auto mieć. Dlatego idź i dowiedz się jakie to uczucie gdy się zrealizuje marzenie.”


Jako przeciwwagę do analizowania czy coś ma sens czy nie trzeba też uwzględnić fakt że nie wszystkie rzeczy które się opłaca warto i nie wszystko co warto się opłaca (Jacek Walkiewicz). Decyzja jest indywidualna bo tylko Ty nikt inny nie wie co jest w danej chwili dla Ciebie najlepsze. Sztuka to spojrzenie z dystansem jak dana decyzja wpłynie na Ciebie w perspektywie tygodnia, miesiąca, roku, 10 lat, czy wręcz jak z nią się będziesz czuł na łożu śmierci.

Pamiętać należy również że zbyt długie analizowanie problemu jest marnotrawieniem czasu. Jeżeli nie jesteś w stanie odpowiedzieć sobie na powyższe pytania albo odpowiedzi są sprzeczne warto wziąć kartkę podzielić na pół i wypisać po jednej stronie wszystkie “za” a po drugiej stronie wszystkie “przeciw”. Niektóre się pokryją, niektóre zrównoważą a niektóre przeważą nad podjęciem decyzji.
Ja osobiście kupno nowego laptopa odkładałem znacząco w czasie aż nie zrobiłem przeglądu rynku pod kątem możliwości/ceny/gwarancji/szybkości ewentualnej naprawy/bajerów których mógłbym żałować/przede wszystkim do czego miał mi ten laptop służyć. Dzięki tej analizie podjąłem wydaje mi się bardzo dobrą decyzję. Może o tym kiedy indziej.

Podsumowanie
Pamiętaj że to bardzo dobrze że coś chcesz! że o czymś marzysz, że chcesz coś zrobić!
Jednak chęciami jest wybrukowane piekło. Dlatego postanów że coś zrobisz i pomyśl jak to zrobić i czy warto to robić w perspektywie czasu. Jednocześnie nie decyduj zbyt długo! Pamiętaj że ponad 90% decyzji można zmienić albo zmienić tor działania już po ich podjęciu. Najważniejsze to zacząć robić! Lepiej coś niż nic!

 

About the author

Przemek

View all posts